Gdy wracałam do swojej celi zakonnej, napadli mnie szatani, strasząc i wykrzykując bluźnierstwa. Strwożona tą napaścią, wezwałam anioła stróża, który zjawił się i powiedział: „Nie lękaj się, oblubienico Pana mojego. Duchy te nie uczynią ci nic złego bez pozwolenia Jego”. Wtedy znikły złe duchy, a anioł odprowadził mnie do domu. Jego spojrzenie było skromne i spokojne, a z czoła tryskał promień ognia. św. Faustyna Kowalska, Dzienniczek